2 Obserwatorzy
4 Obserwuję
ludzkasokowirowka

Ludzka sokowirówka

Szczere recenzje na temat tego, co jest na mojej półce i nie tylko.

Teraz czytam

Zombies vs. Unicorns
Garth Nix, Libba Bray, Maureen Johnson, Naomi Novik, Kathleen Duey, Meg Cabot, Carrie Ryan, Diana Peterfreund, Justine Larbalestier, Margo Lanagan, Cassandra Clare, Holly Black, Scott Westerfeld

Krzyk Icemarku

Krzyk Icemarku - Stuart Hill Uwielbiam, gdy autorzy bazują jedynie na swojej wyobraźni, tworząc tło swoich historii. Wtedy są prawdziwymi kreatorami, których ogranicza tylko ludzka myśl, nie zaś ramy społeczne, czy też wydarzenia naszego świata. Z wielką chęcią poznaję zatem nowości na polskim rynku wydawniczym, które zapowiadają stworzone od postaw krainy. Icemark był jedną z nich i nie wyobrażałam sobie, iż mogłabym odpuścić sobie zapoznanie się z tą pozycją. Przenieśmy się zatem do tego mroźnego królestwa… Stuart Hill urodził się i mieszka w Leicester, w stanie East Midlands. „Krzyk Icemarku” jest jego debiutancką powieścią, skierowaną do dzieci. Zdobyła ona doroczną nagrodę Walterstones Children’s Book Prize dziewięć lat temu, w roku swojej premiery. „Kroniki Icemarku” są trylogią, której wydawanie zakończyło się w 2008 roku. Życie Thirrin nie jest łatwe – przyszła królowa Icemarku skończyła właśnie czternaście lat, gdy jej maleńki kraj stanął w obliczu ogromnego zagrożenia. Po tym jak jej ojciec poległ w bitwie w obronie ich państwa, dziewczyna musi wdrożyć w życie wszystkie umiejętności, które udało jej się zdobyć przez całe, krótkie życie. Thirrin musi zebrać armię – poszukiwania sojuszników zaprowadzają ją do Krainy Duchów, a także Rdzenia Świata, gdzie żyją wampiry, wilkołaki, czarownice oraz śnieżne lamparty. Czy młodej królowej uda się zawrzeć sojusz i pokonać nadciągającą armię? Zapowiadała się historia z niezwykłym pomysłem, dużą ilością bojowych scen i akcji. Niestety, Stuart Hill zaskoczył mnie w zupełnie inny sposób – począwszy od tego, iż oficjalnie „Krzyk Icemarku” jest skierowany do młodszego czytelnika (a jest to dość potężna cegła!), a także swoją koncepcją fabuły, która rozmywała się z moimi wyobrażeniami. Warto bowiem zaznaczyć, iż pod względem pomysłu autor postawił na temat znany, chociaż z niezwykłymi możliwościami do urozmaicenia – zagrożone królestwo, młoda i niedoświadczona królowa na tronie oraz wojna to motywy, które można w dowolny sposób modyfikować. Historia Hilla jednak odznaczała się dużą dozą naiwności – była przewidywalna i nieprzemyślana, mimo niewątpliwego talentu autora, co do kreacji rzeczywistości. Samo tło bowiem stworzył z prawdziwym skupieniem, właściwa akcja była natomiast chaotyczna i w ostatecznym rozrachunku – nudna. Zabrakło mi elementów zaskoczenia, a także rozbudowania wydarzeń – w większości bowiem autor skupiał się na opisach, które – nie ukrywam – są jego mocną stroną. Nie mogę zatem odebrać Hillowi niesamowitych zdolności pisarskich, bo jego świat z całą mocą wbijał mnie w ziemię, czego kompletnie nie spodziewałam się, patrząc na jego kreację fabuły. Język autora jednak potrafił zaczarować – zarówno mnogością przepięknie namalowanych krajobrazów, jak i chociażby bardzo realistycznych batalii. Pod tym względem Hill zdecydowanie zasłużył na pochwałę, bo każde jego słowo przyciąga uwagę, a boli jedynie to, iż nie ma on wprawy w budowaniu napięcia wydarzeń. Myślę, iż w dużej mierze na ocenę fabuły wpłynęła sama bohaterka – Thirrin – która swoim zachowaniem irytuje na każdym kroku. Nie jestem pewna, jak wyobrażał ją sobie autor, gdyż ta dziewczynka – bo nadal czternastoletnia! – sama nie wie, kim jest. Z jednej strony jawi się ona nam jako mistrzyni sztuki bitewnej, silna i zdecydowana królowa, która nie znosi sprzeciwu; z drugiej zaś widzimy ją jako obrażalskie dziecko, które musi postawić na swoim, bo jest władczynią. Mimo chęci zrozumienia jej, tłumaczenia, iż to jeszcze niedoświadczony umysł, nie potrafiłam w żadnym momencie spojrzeć na nią przychylnie. Do „Krzyku Icemarku” mam mieszane odczucia – jestem rozczarowana rozwojem fabuły, ale jednocześnie oczarowana językiem i światem, jaki Hill stworzył. Ta pozycja jest zdecydowanie skierowana do młodzieży, która chce poznać fantastykę, a w tym gatunku nie ma sporego doświadczenia. Osobiście zastanowię się kilka razy, czy sięgnę po kontynuacji, chociaż – mimo wszystko – jestem zaciekawiona, co z dalszymi losami małej, mroźnej krainy. Może autor zaskoczy? Pozdrawiam /ludzka-sokowirowka.blogspot.com/