Wieczność jest tym, o czym pozornie marzymy. Staramy się przedłużać nasze życie na wiele sposobów – czy to poprzez częstsze badania, czy też zdrowszy odżywianie. Co jednak by się stało, gdyby nagle odnaleźć miejsce, gdzie czas nie płynie i faktycznie… można żyć wiecznie? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć Aki. Starożytność to moja ulubiona epoka odkąd tylko pamiętam. Od zawsze pasjonowały mnie stare dzieje, gdzie dopiero kształtowały się podwaliny kultury i ogółem – nasza cywilizacja. Z wielką chęcią sięgam po każdą pozycję związaną z tym okresem – czy to historycznie, czy mitologicznie. Nie mogłam zatem powstrzymać się przed zakupem „Olimposa” – dwutomowej historii, która kusiła zgrabnym opisem i iście śliczną okładką. Ganimedes to książę, którego uroda mogłaby zawstydzić najbardziej przystojnych bogów. Być może to właśnie ona przyniosła mu zgubę. Młody książę bowiem zostaje porwany przez niezwykle kapryśnego boga – Apolla. Ganimedes zostaje uwięziony w Ogrodzie Bogów – krainie, gdzie ciemne, rozgwieżdżone niebo i białe kwiaty ciągną się aż po horyzont. Nie mogąc znaleźć drogi ucieczki, książę traci nadzieje na prawdziwą wolność. Aż pewnego dnia w Ogrodzie Bogów pojawia się ktoś jeszcze – Heinz, młody chłopak poszukujący starożytnych ruin. Apollo podobno wskazał mu wyjście z tajemniczego świata. Czy Ganimedes uwierzy, iż po tylu latach niewoli może odzyskać wolność? Koncept na tę mangę bardzo mnie zaintrygował. Od dawna nie spotkałam się z podobną tematyką w japońskim komiksie – a nawet śmiało powiem: nigdy. Pod tym względem Aki całkowicie zdobyła moje serce. Żałuję, iż w pierwszym tomie autorka nie postanowiła bardziej zainteresować potencjalnego czytelnika. Przez połowę „Olimposa” bowiem nie działo się wiele – a wydarzenia były potraktowane bardzo delikatnie. Dopiero pod koniec akcja nabrała tempa, którego mi brakowało i… wiele zmieniła w mojej ocenie. Aki nie zdołała rozwinąć pomysłu „Olimposa” w pierwszej części. Widać jednak – zwłaszcza po dość tajemniczym zakończeniu – iż jej koncept może zaskoczyć w bardzo pozytywny sposób. Mangaka bowiem – chociaż nie pokusiła się o wyjaśnienie kilku kwestii – pozostawiła bardzo intrygujące elementy, które same w sobie zachęcają do sięgnięcia po drugi tom. Myślę, iż nie tylko mnie do „Olimposa” przyciągnęła naprawdę magiczna okładka – o bardzo delikatnej i kobiecej kresce. Przyznam, iż środek nie zmienił mojego zdania, a także nie rozczarował. Obrazy bowiem są naprawdę śliczne – sensualne, lekkie i subtelne. Kreska była bardzo cienka i gładka, co tworzy magiczną atmosferę. Nie brakuje również w tych rysunkach odpowiedniej dozy ekspresji. Same postacie były dość dobrze dopracowane. Kapryśny bóg Apollo szczególnie podbił moje serce – był kontrowersyjny i bardzo ciekawski na swój, boski sposób. Z jednej strony wydawał się być typem wiejskiego żartownisia, z drugiej zaś zadziwiał swoimi przemyśleniami i niejaką bezwzględnością. Ta dwoistość jego natury były niesamowicie intrygująca. Również Ganimedes – podobnie ważna postać – nie został pominięty przy kreśleniu charakterów. Był to chłopak bardzo piękny, ale również… tchórzliwy i dziewczęcy. Gdy porównujemy jego obraz sprzed uwięzienia, a w trakcie niego – a mamy taką możliwość – widać zatrważającą zmianę, jaka w nim zaszła. Nie jestem pewna, czy jestem całkowicie usatysfakcjonowana tym, co zastałam w pierwszym tomie „Olimposa”, jednak na pewno Aki zaintrygowała mnie na tyle, by zadawać pytanie – co dalej? Z pewnością jest to dobra manga, po którą powinni sięgnąć osoby zainteresowane starożytnością – mimo dość znaczących zmian w mitologii. Jest to nowe, świeże spojrzenie na religię i historię – w dodatku w bardzo ładnej oprawie graficznej. Pozdrawiam /ludzka-sokowirowka.blogspot.com/