Nie będę owijać w bawełnę - jestem wybredna, jeśli chodzi o anime, czy też mangę. Naprawdę niewiele jest takich, które trafią w mój – dość zmienny – gust. Gatunkowo najchętniej sięgam po horrory, jednak od czasu Jigoku Shoujo z niezwykłym klimatem, nie znalazłam nic, co wciągnęłoby mnie na więcej niż kilka odcinków lub rozdziałów. A teraz trafiłam na „Anothera”. Wiosną 1998 roku Kouichi Sakakibara zmienia miejsce zamieszkania. Przenosi się tym samym do nowej szkoły – Yomiyama North. Z czasem zauważa, iż zarówno uczniowie, jak i nauczyciele placówki zachowują się nietypowo. Nie zwracają bowiem uwagi na tajemniczą dziewczynę, siedzącą zawsze na uboczu. Atmosfera w szkole jest niezwykle gęsta – można kroić ją nożem. Stopniowo Sakakibara dowiaduje się, iż nie należy sprzeciwiać się woli klasy, gdyż może grozić to kolejnymi wypadkami. Jakie sekrety skrywa szkoła, a przede wszystkim klasa trzecia i… czy Sakakibara posłucha ostrzeżenia? Zazwyczaj mangi i ich animowane odzwierciedlenia podobają mi się w równoznacznym stopniu. Wyobraźcie sobie więc moje zdziwienie, gdy zorientowałam się ile subtelnych różnic wpływa na moją opinię o „Another” w tych dwóch materiach. Anime naprawdę przypadło mi do gustu, jednak manga… zdecydowanie bardziej mnie oczarowała, czego się nie spodziewałam. Jest to lektura typowo na kilka godzin, gdyż tajemnica i atmosfera ciągnie do przodu czytelnika w znacznie szybszym tempie, niż się na to zapowiadało. Sama fabuła mangi jest naprawdę dobrze skonstruowana, chociaż widać, iż jest to dopiero początek, który dodatkowo pokrywa się z anime, które pamiętam dość mgliście. Czuć niepokojący klimat, który zostawia czytelnika zaskoczonym na sam koniec, gdy przewraca on ostatnią stronę. Trzeba przyznać, że mimo wprowadzającej roli tomu pierwszego, napięcie wcale nie opuszcza przy czytaniu – wiesz, iż coś jest nie tak, a autorzy wcale nie próbują przybliżyć nam odpowiedzi. Rzucą jedynie mglistą informację, pozornie niepotrzebną, jednak… nie będziesz w stanie rozgryźć tajemnicy. Pod tym względem „Another” to jeden z moich ulubieńców. Kreska, która oczarowała mnie w anime – z jednej strony prostotą, z drugiej dokładnością – poruszyła mnie dopiero w mandze. To niezwykłe, jak bardzo się one różnią. Rysunki są wykonane z ogromną dbałością o niektóre detale, ale z drugiej strony zaskakujące są tła – bardzo proste, wręcz ascetyczne: niekiedy całe czarne lub białe. Dzięki temu mamy szansę jeszcze wyraźniej dostrzec bogactwo szczegółów. Rysunki dodatkowo bardzo wpasowują się w klimat historii – to one właściwie je tworzą i wspierają samą fabułę. Bohaterowie „Anothera” nie są jednak w pierwszym tomie wyraźnie scharakteryzowani. Jest to prawdopodobnie efekt słowa klucz tej mangi, czyli „tajemnicy”, jednak nadal czuć ten niedosyt. Chociaż wizualnie prezentują się znacznie lepiej, nadal nie potrafiłam poczuć z nimi więzi, co jest jednym z niewielu minusów tej mangi. Liczę jednak, iż ten błąd zostanie naprawiony w kolejnych tomach, gdzie autorzy postanowią przybliżyć nam postacie. „Another” to bardzo specyficzny horror. Nie leje się z niego krew, a trup nie ścieli się gęsto, tak jak to niekiedy miałam wrażenie, oglądając anime. Oszczędne operowanie tymi motywami i skupienie się na atmosferze wyszło jednak na dobre autorom, tworząc dzieło nietuzinkowe, które w jakiś sposób straszy bez brutalności. Z pewnością jest to manga warta uwagi nie tylko przez fana gatunku, ale również przez osoby, które cenią sobie dopracowany klimat w najróżniejszych historiach. Ja z pewnością sięgnę po kolejne tomy, do których mam naprawdę wielkie nadzieje. Pozdrawiam /ludzka-sokowirowka.blogspot.com/