2 Obserwatorzy
4 Obserwuję
ludzkasokowirowka

Ludzka sokowirówka

Szczere recenzje na temat tego, co jest na mojej półce i nie tylko.

Teraz czytam

Zombies vs. Unicorns
Garth Nix, Libba Bray, Maureen Johnson, Naomi Novik, Kathleen Duey, Meg Cabot, Carrie Ryan, Diana Peterfreund, Justine Larbalestier, Margo Lanagan, Cassandra Clare, Holly Black, Scott Westerfeld

Światła pochylenie

Światła pochylenie - Laura Whitcomb Nie znam wielu książek o duchach – ba, śmiało przyznaję, iż „Światła pochylenie” to pierwsza powieść, która traktowała o tych niewidzialnych istotach i trafiła na moją półkę. Zainteresowałam się tą pozycją, gdy tylko zobaczyłam trzy lata temu – najnowsze wtedy cudo do reklamowania literatury – trailer. Oczarowana, wciąż trzymając w głowie tytuł powieści, czekałam na chwilę, w której będę mogła dorwać ją w swoje ręce. Nie rozumiałam ostrzeżeń w recenzjach. „Światła pochylenie” zapowiadało się przecież tak świetnie! Laura Whitcomb była nauczycielką angielską w Kaliforni i na Hawajach. Mieszka w Portland, w Oregonie. Do tej pory wydała dwie powieści ze swojej serii „Light” – wydane w Polsce „Światła pochylenie” oraz „Under the light”. Helen nie żyje od stu trzydziestu lat, nie pamięta nic ze swojej przeszłości, a także nie wie jak została Światłem. Jest duchem, który podąża za swoimi gospodarzami i próbuje odpokutować swoją winę. Zdaje sobie sprawę, iż tuła się nadal po świecie, dlatego że za życia zrobiła coś potwornego. Wszystko zmienia się na jednej z lekcji angielskiego jej gospodarza. Wtedy pierwszy raz czuje, iż ktoś na nią patrzy. Niczym niewyróżniający się chłopak, okazuje się być kimś więcej, a Helen – choć przerażona – chce się do niego zbliżyć. Problemem jest jednak to, iż ona jest duchem, a on przebywa w ludzkim ciele. Szukając drogi do bycia razem, odkrywają sekrety swojej przeszłości. Pomysł Whitcomb naprawdę mnie zaintrygował – uważałam, że jest to ciekawy materiał na książkę i wiedziałam, że będę się dobrze bawić przy lekturze. Jakie było moje zaskoczenie, gdy od pierwszych stron okazało się, iż mam do czynienia z przewidywalną fabułą. Chociaż pomysł – a raczej jego rozreklamowanie przez opis i trailer – wydawał się naprawdę oryginalny, wszystko legło w gruzach po pierwszym rozdziale. Autorka miała szerokie pole do popisu – mogła wymyślić coś bardziej odkrywczego. Już na początku powieści dowiadujemy się o sekretach z przeszłości dwóch bohaterów, a reszta jest naprawdę łatwa do przewidzenia. „Światła pochylenie” nie zaskakuje pod względem fabularnym, oczekiwałam lektury wciągającej, a efekt był niezwykle marny. Ostatecznie tak krótką książkę, czytałam naprawdę długo, gdyż była nudna. „Dramatyczna i przykuwającą uwagę akcja” – to chyba wymysł The Bulletin, niestety… nie doszukałam się żadnego dynamizmu w wydarzeniach. Akcja nie była prężna, płynęła wolno, jakby autorka bała się postawić kolejne słowo. Przez to bardzo szybko – przeciętny czytelnik – kojarząc fakty, może przewidzieć zakończenie z najmniejszymi szczegółami, co bardzo mnie rozczarowało. Plusem natomiast był język, do którego nie mogę się przyczepić, jeśli pominąć kwestię nadmiernego poetyzowania Whitcomb. Powinien to być jej atut, gdyby nie to, iż w niektórych momentach jej styl wydawał się śmieszny przez tę manierę. Niemniej muszę zauważyć, że opisy były dokładne, niejako magiczne i bardzo realistyczne. To duża zaleta, biorąc pod uwagę, iż jest to debiut autorki. Atutem powieści według mnie jest kreacja bohaterów, która wykracza jednak poza schemat słynnych paranormali, do których nie zaliczyłabym tej powieści. Nie wyróżnia ich jedynie wiek, ale również ich podejście do otaczającego świata oraz dramatyczna przeszłość – która niestety nie została rozwinięta na tyle, by urozmaicić książkę. Skazą „Światła pochylenie” bez wątpienia jest – bądźmy szczerzy – dość płytki wątek romansowy między Helen i Jamesem. Zbyt szybkie zakochanie i wielkie wybuch namiętności odebrały wiele realizmowi książki. Chociaż od początku wiedziałam, że tak prawdopodobnie rozwinie się relacja między tą dwójką, nadal mnie to irytowało. Pierwszy raz zdarzyło mi się jednak, bym nie była w stanie czytać spokojnie książki przez… poglądy, czy raczej ich śmieszną parodię. Whitcomb podzieliła na pół społeczeństwo, w którym poruszali się bohaterowie – na patologię z alkoholem oraz narkotykami i chorobliwie zagorzałych katolików. Rażące tło również wiele odebrało tej powieści. Oczekiwałam naprawdę przyjemnej lektury po „Światła pochylenie”, lecz oprócz dobrej kreacji głównych bohaterów i ładnego języka, reszta niezwykle mnie zirytowała. To była naprawdę słaba książka, której nie polecam nawet na nudny wieczór. Pozdrawiam /ludzka-sokowirowka.blogspot.com/