2 Obserwatorzy
4 Obserwuję
ludzkasokowirowka

Ludzka sokowirówka

Szczere recenzje na temat tego, co jest na mojej półce i nie tylko.

Teraz czytam

Zombies vs. Unicorns
Garth Nix, Libba Bray, Maureen Johnson, Naomi Novik, Kathleen Duey, Meg Cabot, Carrie Ryan, Diana Peterfreund, Justine Larbalestier, Margo Lanagan, Cassandra Clare, Holly Black, Scott Westerfeld

Atak Tytanów tom 01

Atak Tytanów tom 01 - Isayama Hajime „Atak tytanów” to seria, która odniosła naprawdę ogromny sukces. Naprawdę długo wzbraniałam się przed zapoznaniem z anime. Starałam się przeczekać falę zachwytu i na spokojnie obejrzeć to, o czym tak głośno wypowiadano się na forach. Moją decyzję przyspieszyło wydanie przez JPF „Shingeki no kyojin” w wersji papierowej. Cóż, przepadłam… Hajime Isayama jest japońskim mangaką, urodzonym w Ōyama, Ōita. Jego pierwsza, wciąż wydawana, seria – „Atak tytanów” – zdobyła ogromną popularność. Ceni takich autorów jak Kentaro Miura – mangaka „Berserka” – czy też Ryōji Minagawa, którego „ARMS” niezwykle wpłynęło na twórczość samego Hajime. Za „Shingeki no kyojin” zdobył trzy lata temu nagrodę na Kodansha Manga Award w kategorii shonen. Myślę, iż każdy z nas potrafi wyobrazić sobie istoty, które przewyższają ludzkość i są w stanie ją zniszczyć. Oto świat, w którym nie ma miejsca dla człowieka – jest on bowiem niemal w całości opanowany przez tytanów. Kilkumetrowe potwory krążą bez celu po ziemi i wydawałoby się, iż ich jedynym celem jest pożeranie niedobitków ludzkości, schronionych za masywnymi murami. Od czasu, gdy pojawiły się na świecie minęło ponad sto lat i ludzie już zapomnieli, czym jest przerażenie na widok tych istot. Jednak niedługo ich pozorny spokój zostanie brutalnie przerwany… Przyznam szczerze, że już od pierwszych stron czułam, iż mam do czynienia z historią, która będzie naprawdę oryginalna. Nie spotkałam się wcześniej z podobnym wykorzystaniem motywu inwazji, niejakiej zagłady ludzkości. Pozostało zatem pytanie, czy autor już w pierwszym tomie jest mnie w stanie zainteresować w taki sposób, bym chciała kupić kolejne części, a także zobaczyć – tak zachwalane – anime? Nie ukrywam, iż fabuła niezwykle intryguje. Wydawałoby się, iż tak krótka pozycja nie jest w stanie wciągnąć człowieka w swój świat w taki sposób, by ten myślał o historii jeszcze przez tydzień, ale Hajime Isayama jednak dokonał tego. Muszę przyznać, iż mangaka naprawdę wie, jak chce modyfikować swoją opowieść. Nie boi się drastycznych, okrutnych scen, które wstrząsają czytelnikiem. W „Ataku tytanów” – mimo całej brutalności – nie zabrakło też miejsca na chociażby sceny ze zwykłego życia mieszkańców, chociaż stoją one w mniejszości wobec momentów zagrożenia. Sporym zaskoczeniem było dla mnie wyczuwalne tempo akcji, które naprawdę było szybkie i gwałtowne. Wydarzenia płynęły z niezwykła swobodą, zarzucając nas wieloma skrajnymi emocjami. Niewątpliwą – i dodatkową – zaletą jest również strona wizualna „Ataku tytanów”, gdyż rysunki Hajime Isayamy odznaczają się grubą, ciężką – i smoliście czarną – kreską, która w istotny sposób buduje atmosferę historii. Obrazy są niezwykle dynamiczne, zamaszyste grafiki stanowią większość tej pozycji. Nieczęsto czytam mangi o tak prostej kresce – nie ukrywam, iż zdobienia i przepych robią na mnie wrażenie – jednak minimalizm „Shingeki no kyojin” sprawia, iż tę mangę czyta się lepiej. Skupiamy się bowiem na szybkości i wydarzeniach. Sami bohaterowie nie przypadli mi do gustu w taki sposób, bym im kibicowała. Eren Yeager jest – w jakimś stopniu – główną postacią, która niestety irytuje na każdym kroku. Nie odznacza się niczym specjalnym oprócz ogromnej wściekłości, która w nim drzemie i chęci zniszczenia wszystkich tytanów. Pół biedy, gdyby faktycznie chłopak przejawiał jakikolwiek talent do tego – niestety, wielokrotnie zawodzi i skupia się jedynie na swoich odczuciach. Inaczej ma się sytuacja z Mikasą Ackerman, która jest jego nieodzowną towarzyszką – jest to postać niezwykle milcząca i tajemnicza, co sprawia, iż chcielibyśmy dowiedzieć się o niej więcej. Przyznam szczerze, iż historia Hajime Isayamy zaintrygowała mnie w taki sposób, że zaraz po lekturze spędziłam długie godziny z anime. Niestety, emocje w oglądaniu i czytaniu znacznie się różnią i muszę oddać honor wersji animowanej – przekazuje ona znacznie więcej emocji, w porównaniu z pierwszym tomem. Myślę jednak, iż mimo wszystko jest to opowieść, która zaintryguje każdego – nie tylko fana anime, ale również zwykłych, szarych ludzi, zainteresowanych tematem „kto jeszcze mógłby dokopać człowiekowi?”. Z przyjemnością zapoznam się z drugim tomem już niedługo. Pozdrawiam /ludzka-sokowirowka.blogspot.com/