2 Obserwatorzy
4 Obserwuję
ludzkasokowirowka

Ludzka sokowirówka

Szczere recenzje na temat tego, co jest na mojej półce i nie tylko.

Teraz czytam

Zombies vs. Unicorns
Garth Nix, Libba Bray, Maureen Johnson, Naomi Novik, Kathleen Duey, Meg Cabot, Carrie Ryan, Diana Peterfreund, Justine Larbalestier, Margo Lanagan, Cassandra Clare, Holly Black, Scott Westerfeld

Honor Złodzieja

Honor Złodzieja - Douglas Hulick Świat ulicy jest niebezpieczny o czym wielokrotnie możemy się przekonać – czy to z mediów, czy też przedstawianej przeze mnie dzisiaj książki. Bohater „Honoru złodzieja” zdaje sobie z zagrożeń, które są stałym elementem jego pracy. Czy jednak to nie oksymoron – honorowy złodziej? Douglas Hulick to amerykański autor, który nad swoją debiutancką powieścią spędził dziesięć lat! Przez ten czas przeżył wiele – przeprowadzki, narodziny dwójki dzieci, czy też zalanie komputera wraz z plikiem powieści. Jest on miłośnikiem europejskich sztuk walki, czego dał wyraz w „Honorze złodzieja”. Od zawsze czytał fantasy – sam autor uważa, że dzięki temu udało mu się otrzymać tytuł licencjata, a następnie magistra historii średniowiecznej. Ildrekka jest niebezpiecznym miejscem – imperium o silnej władzy, jednak podstawach bardzo kruchych i tajemniczych. Zagrożenia można się spodziewać, jeśli nie wiesz, jak się w nim poruszać. Potrzebny jest Ci sokoli wzrok, trochę pieniędzy w sakwie oraz… spora garść informacji. Właśnie to cechuje Drothe – tytułowego złodzieja. Jest on Nosem w specjalnej organizacji przestępczej, która kontroluje niemały rewir. Od wielu lat Drothe radzi sobie w Ildrecce – spotyka łotrów najróżniejszego pochodzenia i maści, a co najważniejsze: umie wyciągnąć z nich informacje. Jednak ta sielanka kończy się, gdy w najbardziej podłym rewirze dochodzi do szykanowania ludzi z organizacji, a co za tym idzie – szefa Drothe, Nicco. Bohater musi wyśledzić kto za wszystkim stoi, jednak sprawy z każdą stroną komplikują się. Zwłaszcza, gdy wychodzi na jaw księga – taka, której wszyscy pożądają i która może… zniszczyć wszystko, całe imperium. Nie byłam pewna, czego mam się spodziewać po „Honorze złodzieja”. Przyciągnął mnie bez wątpienia opis tej książki. Zgodnie z moimi przewidywaniami – ta książka była naprawdę pełna akcji. Autor stosował znany i przeze mnie model kreowania fabuły – dużo rzeczy się dzieje, bohaterowi rzucamy kłody pod nogi i patrzymy, czy się nie przewróci. Otóż to! Drothe naprawdę nie miał łatwo! Hulick z każdą stronę wymyślał kolejne przeciwności losu, które utrudniały bohaterowi życie – przy tym robił to z niezwykłym rozmachem, który do tej pory mnie zadziwia, podobnie jak ilość jego pomysłów. Autor naprawdę zaimponował mi tym, w jaki sposób wykreował świat, w którym żyje Drothe. Wszystko zapowiadało się naprawdę ciekawie – imperium, w którym włada jeden król w trzech osobach. Jego dusza podzielona na części, wędrujące między ludźmi i powracające na tron. Reinkarnacja to motyw, który rzadko znajduję w powieściach fantasy, zwłaszcza tak przemyślany. Jednak to jedyne, co spodobało mi się w historii miasta, z resztą autor sobie nie poradził w moich oczach. Próbuje on przedstawić nam jak powstała władza w Ildrecce w dosłownie kilka stron. Zostałam zasypana informacjami i… pogubiłam się. Tutaj – Anioły, Archanioły, szaleństwo każdej następnej reinkarnacji, walki, Regencje – za dużo się działo! Hulick chciał przedstawić nam „historię w pigułce”, ale był to strzał w stopę. Zrobił to za szybko, przez co musiałam czytać fragmenty kilka razy, by dobrze zrozumieć działanie systemu. Mimo tej wpadki muszę przyznać, że opisy, a co za tym idzie – pióro autora – były naprawdę przyjemne w odbiorze. Nakreślał rzeczywistość lekko, ale… zbyt dokładnie. Niekiedy opisy dłużyły mi się i to był chyba największy mankament. Powodowało to, że szybka scena akcji, jakiejkolwiek walki, rozciągała się w czasie i stawała się coraz mniej interesująca. Chyba to najbardziej utrudniło mi czytanie. Hulick przedstawia nam plejadę bohaterów, które zapadają pamięć. Każdy z nich jest inny, tutaj szczegółowość i dokładność opłaciły się autorowi. Stworzył wielowymiarowe postacie – z przeszłością, z przyzwyczajeniami i z charakterem! Główny bohater, Drothe, to postać iście honorowa! Tutaj autor udowodnił mi, iż nawet persona z taką profesją może zostać tak nazwana. Choć nie odgaduje tajemnic w lot, to sprawia, że jest niezwykle naturalny. Jest człowiekiem – ponosi porażki, ale również charakteryzuje go niezwykła upartość, która pomaga mu powstać. Każda postać Hulicka jest naturalnie skonstruowana, miałam wrażenie, że czytam o prawdziwych ludziach, a nie wymyślonych postaciach. To urok „Honoru złodzieja” – dobra konstrukcja bohaterów. Lektura „Honoru złodzieja” dłużyła mi się – miałam wrażenie, że każdy rozdział jest dłuższy co najmniej dwa razy. Jednak mimo wszystko uważam, że to naprawdę był dobry debiut! Historia została przemyślana i widać, że autor miał pomysł, który zrealizował. Choćby to sprawia, że warto po nią sięgnąć i poznać nowego gracza na arenie fantastycznej. Pozdrawiam /ludzka-sokowirowka.blogspot.com/